Na końcu chciałam powiedzieć, że Tadeusz Kantor nieraz pokropił
mi oczy cytryną, gdy opowiadał o przedmiotach nieważnych, zniszczonych, o „objawach realności
niższej rangi” przez niego odnalezionych. Czasem wyjmuję słuchawki z uszu by
wsłuchać się w ich ciszę i czasem powstaje składak.
Zegarek mi się zatrzymał i jestem w ławkowym trójkącie
bermudzkim. Po lewej stronie widzę Zwykłego Pana, co śpi na siedząco. Twarz
chce mu oświetlać słońce, lecz nie jest w stanie dotrzeć pod Jego czapeczkę z
daszkiem.
Składaka zszywam nićmi z papierosowego dymu i z miejskiego
kurzu. Unosi się on nad chodnikową ślizgawką pobudzany do lotu przez kroki Zwykłego
Pana. Są tak małe, że można je dojrzeć tylko pod mikroskopem.
Po prawej stronie jest Niezwykła Pani co się cyklicznie powtarza.
Seria jest czterotonowa. Wstaje, drapie się po pupie, szepcze zaklęcia pod
nosem i ponownie na ławkę siada. W przerwach usilnie wpatruje się w przystanek
tramwajowy, jakby ciągle myślała o miejscu skąd przyjechała.
Starość też mnie trochę gładzi swoją dłonią, kiedy mówię „dzień
dobry” byłemu wykładowcy.
Jakoś mi się głupio zrobiło, że podjadam staruszków i mój
wzrok się bezczelnie za nimi skrada. Więc spoglądam na dziewczynę ubraną w
spodnie moro, która spluwa na chodnik.
Składniki dzisiejszego składaka: szuranie, trzy ławki, siwe
włosy, moherowy beret, reklamówki, jedna z Netto, druga z Biedronki,
szaleństwo, ślina i niezmiernie bolesne męczeństwo.
In
codzienności rytm przepiękny
OdpowiedzUsuńreklamówki jak przynęty
a przedwczoraj była zima
i koty złapała kima
Co :)
U kotów marności nad marnościami. Futro Jody miauczy, że futra Figi brak. Futro schudło i nie może ki mać.
UsuńIn :(