Na końcu chciałam powiedzieć, że czuję się jak w
podstawówce, kiedy trzeba było na przerwie przed polskim na szybko napisać
wrażenia z lektury. Więc od myślników napiszę, dlaczego warto tę książkę
przeczytać:
- bo można się nie zgadzać z tytułem,
- bo zaczyna się jak u Alfreda Hitchcocka trzęsieniem ziemi,
a potem jest tylko ciekawiej: w książce trzęsienie ziemi to premiera opery
Salome Richarda Straussa,
- bo można dowiedzieć się o losach pierwszego czarnoskórego
kompozytora,
- bo można się dowidzieć jak szerokie miał wpływy Otto
Weininger (postać paradoksalna),
- bo są dokładnie przedstawione losy Dymitra Szostakowicza i
Sergiusza Prokofjewa,
- bo porusza się temat muzyki Oliviera Messiaena,
- bo można się dowiedzieć i takich rzeczy, że po śmierci Benjamina
Brittena Królowa Angielska wysłała kondolencje jego wieloletniemu partnerowi,
- bo osobny rozdział poświęcony jest bopowi, rockowi i
minimalizmowi,
- bo wspomina się choćby o Karolu Szymanowskim, Krzysztofie
Pendereckim oraz Witoldzie Lutosławiskim,
- bo mimo skupienia się na Europie i Stanach, w ostatnich rozdziałach
omawiani są kompozytorzy z różnych stron świata,
- bo autor zna się na rzeczy
- bo patronat nad książka objęła Dwójka Polskie Radio,
- bo wiele powodów nie wymieniłam:)
Reszta jest hałasem. Słuchając dwudziestego wieku, Państwowy Instytut Wydawniczy, przełożył (brawa) Aleksander Laskowski, Warszawa 2011
Gnito
- bo dobrze się przy tym prasuje jak In i Gnito czytają :)
OdpowiedzUsuń