Zdarzył mi
się taki dzień
zapisywania fotografii
wywołanych
śmielszym spojrzeniem słońca
Zawsze
myślałam,
że balsam na
kobiecą duszę
jest z kota
ale okazuje
się,
że to coraz
częściej yorków robota
i tak robię
zdjęcie mijających mnie panien
co upchały
po dwa yorki w rowerowych koszykach
Zagłębiając
się w potoczności granatowo-szare
utrwaliłam przy
okazji łagodną parę
pani w
bardzo wysokie obcasy odziana
schodzi ze
stromej górki
za panem,
ścieżką wzdłuż płotu
śmiejąc się
z wymyślonego naprędce kłopotu
Pod sklepem
pstrykam skromną
fotę
wróbelka,
który sprawdza jakość okruchów
atomy miasta
przemielone w dziobie
lądują z
powrotem na ulicznym podrobie
Wróbel
skacze pod Alfa Romeo
miękko zaparkowanym
na drożdżówce
jednym kołem
Czekam w
urzędzie
patrzę na
żyrandol
prosto z sali
balowej wyjęty
a po moim
lewym boku
wisi
drewniany Jezus po prawicy wygięty
Frontem
straszą antyczne krzesła
na których
wiekuiście przysiadły
cycate
dziewice z ogrodu rajskiego
mają
skrzydła i kwieciste ogony
Na ścianie
robi się troszkę sentymentalnie
bo wisi
zegar,
który
niegdyś śpiewał
godziny
mojego dzieciństwa
W
towarzystwie obrazków
udających stare
ryciny
klucząc wokół
nazwisk
ciągłych
pytań kto gdzie mieszka
powaga
urzędu się kłania
i dostojnie
stąpa po arabeskowych dywanach
Czuję zapach
kawy, drewna i profesjonalizmu
lecz już
żegnam
łoskot
składania urzędowych deserów
stukot
obcasów
i drzwi
zamykanych co chwilę z hałasem
Młodość na
pasach w komórce się chowa
po drugiej
stronie krzaczaste brwi
unosi,
marszczy nos i usta
otwiera
starzec i
jego rower
Na żaglach
pływa wrona
może wypatruje
zacisznego ustronia
lub bawi się
po prostu
wiatrem i
nieśmiałym
jeszcze deszczem, który
mnie coraz
bardziej pogania tak,
że wkładam
aparat w kieszeń
i już tylko
do domu się spieszę
A ja bym powiedziała, że balsam na kobiecą duszę jest z muzyki Joe Harriotta:)
OdpowiedzUsuńTakiego rodzaju balsamów na kobiecą duszę jest cała masa!!! Ostatnio przede wszystkim Blue Lake Dona Cherry'ego.
Usuń